Jako że już od ponad 2 tygodni w powietrzu (a raczej na witrynach
sklepowych i internetowych) panuje nastrój okołowalentynkowy postanowiłam
wpisać się w otoczenie i dorzucić swoje trzy grosze do tematu.
Tyle tylko, że Walentynek nigdy nie lubiłam i… nadal nie
lubię. Raz w roku zdobyć się na okazanie uczucia to każdy głupi potrafi...sorry:/
Ale po przemyśleniu sprawy stwierdzam, że chyba za wysokie wymagania stawiam wobec
Walentynek – przecież to Święto Zakochanych (a przede wszystkim epileptyków i
psychicznie chorych;)) a nie Święto Miłości.
Walenty jako patron szaleńców zdecydowanie bardziej przypada
mi do gustu. Więc trochę na przekór postanowiłam 14 lutego obchodzić
Walentynki, ale z innym rozłożeniem akcentów.
Na początek zapraszam Was do obejrzenia fragmentu jednego z
moich ulubionych filmów. Posłuchajcie fenomenalnego dialogu z „Buntownika z
wyboru”, który stał się inspiracją dla walentynkowego prezentu dla M.
(sorry za tłumaczenie
– bardzo się starałam:))
-Tydzień temu miałem randkę.- Jak było?- Dobrze.- Powtórka?- Nie wiem. Nie dzwoniłem.- Partacz.- Wiem, co robię. Spokojna głowa – wiem, co robię. Ona jest piękna. Inteligentna, zabawna. Inna niż poprzednie.- Umów się z nią, Romeo.- Żeby odkryć, że to jednak nudziara? Teraz jest ideałem. Nie chcę tego psuć.- A może ty jesteś ideałem i nie chcesz tego psuć? Super filozofia. Możesz przejść przez życie i nigdy nikogo nie poznać.Moja żona prukała z nerwów. Miała mnóstwo cudownych wad. Pierdziała we śnie. Wybacz, że ci to mówię. Raz obudziła psa. Sama też się ocknęła i pyta: "To ty?". Musiałem skłamać.- Sama się obudziła?- Umarła 2 lata temu, a ja pamiętam takie pierdoły. To cudowne. Takie drobiazgi. Tego mi najbardziej brak. Małych, tylko mnie znanych nawyczków. To ją wyróżniało. Ona też dobrze znała moje grzeszki. Ludzie nazywają je niedoskonałościami. Błąd. To coś bardzo dobrego. Musimy wybrać, kogo wpuścimy w nasz dziwny światek.Nie jesteś ideałem. I oszczędzę ci emocji: ta dziewczyna też nim nie jest. Problem w tym, czy idealnie do siebie pasujecie. Na tym polega bliskość. Ale o tym możesz się przekonać metodą prób i błędów. Ja cię tego nie nauczę.
O tej scenie „Buntownika” przypomniałam sobie tropem
wonności, którymi darzy mnie mój Luby (o częstotliwości przez grzeczność nie
wspomnę;)). Ten wyimek z filmu zmienia
moją perspektywę patrzenia na różne dziwactwa i niedorzeczności, którymi raczy mnie mój Romeo, a na które tak często się wkurzam.
Myślę, że zakochanie i kochanie to szaleństwo, tylko że z dwóch
różnych kategorii. Zakochanie to szaleństwo doskonałości, chęci „bycia
idealnym” i „bycia z idealnym”, nawet jeżeli jest to tylko nasze pobożne
życzenie. Pragnienie idealności jest tak ogromne, że przysłania nam
rzeczywistość… a tym samym szansę na
realną miłość. I nie powiem ile razy przytrafiło mi się tego typu szaleństwo…
Kochać kogoś też ma coś z szaleństwa, bo trudno mi na chwilę
obecną wyobrazić sobie, że ktoś bezwarunkowo na całe życie przyjmuje mnie z całym moim
bagażem ułomności i wad charakteru... i że ja również robię to samo, nie licząc na żadną
gratyfikacje - chociażby w formie wzajemności. Czasem myślę, że miłość to sztuka
oswajania nawzajem swoich niedoskonałości. Sztuka, która wymaga czasu, i którą czas weryfikuje.
Dlatego jako symboliczną walentynkę w tym roku Miłosz
otrzymał ode mnie książkę Pierre-Thomas-Nicolas Hurtaut o znaczącym tytule
„Sztuka pierdzenia”. Bo może właśnie pierdzenie jest tym owym czymś, co
sprawia, że to już nie zakochanie, ale… miłość.
P.S. Książkę polecam każdemu, kto lubuje się choć trochę w
absurdzie. Mnie ujął szczególnie jeden rozdział: „Problemat muzyczny. Czy
pierdnięcia są muzyką?”, bo nigdy nie byłam zwolenniczką cichaczy :P
A już tak na sam koniec, co by powrócić do tematu walentynkowego.
Jeżeli któryś z Drogich Panów Czytelników szuka wiersza miłosnego, polecam
cytowany w powyższej książeczce poemat Saint-Evremonda:
Me serce przepełnione łzami,
Strasznie nabrzmiałe westchnieniami,
Na widok zaciekłości Pani
Westchnienie jedno przemieniło
Tak, że z lęku przed ustami
Przez inny kanał się przebiło.
:)
Lecz się :P znam dobre lekarstwo :*
OdpowiedzUsuńjakie? :)
OdpowiedzUsuń