Dbając o żeński pierwiastek "wytworu naszej megalomanii", przypadło mi w udziale stworzenie posta o... "tłustych włosach":)
Przydługawe włosy (czesane "na środek"!), za ciasne czarne spodnie "pod pachy" (+srogi pasek, w którym trzeba było dorabiać dziurki) i golfik koloru czarnego lub zgniłozielonego... - wypisz wymaluj "Miłosz z pierwszego roku" stoi mi przed oczami.
Jakie zatem było moje zaskoczenie, kiedy kilka dni temu jadąc ruchomymi schodami, odwróciłam się do Miłosza (bo nie wiedzieć czemu, zawsze stoję schodek wyżej...) i olśniło mnie, że stoję obok najprzystojniejszego faceta na świecie. Aż wyrwało mi się w zachwycie zdanie, które Miłosz teraz lubi powtarzać:
"Gdzieś Ty ukrywał swój potencjał chłopie, że ja Ciebie nie dostrzegłam na pierwszym roku?! Przyznaj się, że ukryłeś go w tłustych włosach!" (zapewne Miłosz lepiej odtworzyłby te słowa;))
Wniosek nasuwa się dość oczywisty: dłużej wyczekane smakuje lepiej :*
/ w innej wersji znany jako: "faceci są jak wino, im starsi...":)
O matko, tak! To Miłosz, pamiętam! :)
OdpowiedzUsuńOooo... :)
Low ju!
kazimierz.
Ośmieszając się kompletnie dodam, że czasem do tego wszystkiego pod golf zakładałem szelki ;)co sprawiało, że spodnie wyglądały na jeszcze bardziej podciągnięte pod pachy ;P
OdpowiedzUsuń