sobota, 31 sierpnia 2013

Co warto zabrać do Ziemi Świętej - poradnik

Drogi Internauto, nie przedłużając, garść informacji dla Ciebie w co warto się uzbroić udając się do Kaananu i krajów mu przyległych. Jedyny taki poradnik w całym internecie ;P

  1. Nie odkryję tutaj Ameryki w konserwie, jeśli napiszę, że trzeba zabrać krem z filtrem UV. Na ten specyfik nie szczędźcie wydatków. Dobrze posmarowane rano karczycho, ramiona i buzia to spokój i komfort przez cały dzień bez dyskusji, gdzie mogę kupić pantanol lub kefir. Z Agnieszką korzystaliśmy z 50 z Sorai w balsamie i bardzo sobie chwalimy. A uwierzcie mi na wycieczce były takie milejdi co się smarowały piątką, żeby chyba potem lamentować na cały autobus.
  2. Termos - może się to wydać śmiesznym, ale na serio polecam wziąć termos, który pozwoli Wam zachować chłodną temperaturę wody, a nie ma nic bardziej orzeźwiającego niż chłodny napój w trakcie gonitwy po Via Dolorosa. My mieliśmy także menażkę, która zachowywała podobnie właściwości i była do tego stopnia popularna, że Arabowie z Petry oferowali mi za nią stos bransoletek z czasów Aleksandra Wielkiego.
    Jeszcze słówko o wodzie. W Izraelu woda z kranu jest pitna (choć nie polecamy testowania ze względów smakowych) należy jednak pamiętać, że Autonomia Palestyńska to już tak jakby nie Izrael. Także woda zaczerpnięta w Betlejem, będzie się znacznie różnić od wody z Jerozolimy. Z zakupem wody nie powinniście mieć problemów, jej cena jest różna, ale można spotkać też uprzejmych Arabów oferujących 2 litrową wodę (a nawet i colę) za 3,36 złotego czyli 1 dolara. I pamiętajcie: lepiej dużo pić i równie dużo sikać niż nie pić i leżeć w szpitalu pod kroplówką. O toalety w lepszym lub gorszym stanie nie jest trudno, choć czasami są płatne. 
  3. Drobne - jak najwięcej drobnych, nie żartuje. Nie chodzi tu już tylko o bakszysz, czy zwyczajowe napiwki, ale nawet targując się na bazarze lepiej mieć odliczoną kwotę, żeby nie musieć czekać na resztę, która przeważnie jest wydawana w szeklach a nie w dolarach. W każdym niemal miejscu zapłacisz dolarami lub euro lub kartą. Co do gotówki warto jednak wiedzieć, że w izraelskich sklepach, nie przyjmują banknotów sprzed roku 1969 (a takie często kupujemy nieświadomie w kantorach w Polsce i szczęśliwi, nieświadomi niczego udajemy się w podróż, a tu psikus). Oczywiście stare banknoty można wydać na bazarze lub dając napiwek lub w sklepach arabskich. Ponad to nie musicie siedzieć nad każdym banknotem z osobna i szukać roku produkcji. Wystarczy jeśli wasi "prezydenci" będą mieli duże głowy. Wtedy bez stresu możecie się oddać zakupom. Warto się potargować jeśli ma się czas ;) Sztuka targowania nie była naszą mocną stroną. Wy potrenujcie na bazarku z warzywami. I jeszcze jedna przestroga: nie chcesz kupić, nie oglądaj, nie pokazuj palcem, nie pytaj ile kosztuje!!!
  4. Nakrycie głowy - warto zainwestować kilka dolarów w oryginalną chustę arabską, popularnie zwaną arafatką (np. czerwone są z Jordanii), koszt poniżej 10 dolarów, jeśli ktoś umie się targować (patrz punkt powyżej). Chusta powinna być gruba i wielka. Po zawiązaniu jej na głowie (przeważnie sprzedawcy demonstrują jak to zrobić) doskonale chroni nie tylko głowę i kark, ale również jest doskonałym wiatrołapem, który chłodzi szyję i uszy, zapobiegając poceniu się. Duża wilgotność powietrza w Izraelu i Jordanii sprawia, że pot staje się inny, nie umiem tego opisać, jest po prostu inny. I wtedy chusta się przydaje a w razie potrzeby można nią zakryć żonę jak się za bardzo negliżuje  i nie chcą jej wpuścić do któregoś z miejsc kultu (moja była zawsze odpowiednie odziana :D).
  5. Na zmęczone oczy warto posiadać jakieś krople łagodzące, które podczas wyprawy czy to na Masadę czy to na pustynię złagodzą suchośc i podrażnienia. Okulary przeciwsłoneczne są nieodzowne. Jak ktoś nie umie używać soczewek kontaktowych, niechaj sobie kupi na allegro obciachowe nakładki - takie jak moje, gwarantuję nikt nie będzie się śmiał.
  6. Co do medykamentów praktycznych: plastry na odciski, opatrunki i woda utleniona na wypadek stratowania przez osła się przydadzą (fakt autentyczny!). Zaś jeśli chodzi o kłopoty żołądkowe to powiem tak: każdy organizm reaguje inaczej. U niektórych osób metabolizm przyspiesza, u niektórych zwalnia, a nawet zatrzymuje się, zaś u nielicznych może stać się też nic. Trzeba się na własnej skórze przekonać na miejscu, innego wyjścia nie ma. Wartym polecenia specyfikiem będzie na pewno alkohol etylowy w stężeniu co najmniej 40%, spożywany po posiłku lub na wieczór bez przepity w ilości od 50 do 100 gram. Można żołądkową gorzką sobie z kraju wziąć lub nabyć doskonałej (wg mnie) anyżówki na miejscu. Co do węgli i stoperanów stanowczo odradzam, bo efekty mogą być zgoła odmienne od zamierzonych - na serio!!! Zwyczajnie nie dają one rady. Zarówno na zatrzymany jak i zbyt obfity metabolizm, do którego nie mamy już sił, należy użyć lokalnych specyfików z apteki. I tu ciekawostka specyfik z Izraela nie zadziała już w Jordanii ani w Egipcie. I na odwrót :) W Jordanii polecam uraczyć się czymś w rodzaju sorbetu z limonki i mięty z lodem - fantastycznie orzeźwia i wspaniale wpływa na trawienie. Zaś w Egipcie unikać wszystkiego co zawiera tzw: egyptian grass (dactyloctenium aegyptium). Nawet szczypta tego czegoś dominuje wszystko. Chyba, że ktoś lubi jeść ogórki o smaku nieogórka.
    dactyloctenium aegyptium w akcji dominuje pomidora
    Na razie to tyle z praktycznych informacji, jak mi się coś przypomni to możecie liczyć na ciąg dalszy. Jeśli chcecie mnie obśmiać lub zapytać o coś zapraszam do komentowania. A tymczasem wszystkiego dobrego :)

    P.S. Poradnik to jedynie wstęp do wspomnień z podróży. Zaglądajcie na bloga bo warto. Już wkrótce opowieści z tysiąca i jednej nocy o konsekrowanej tytce, o jordańskim dywanie ze śmieci i o egipskim wschodzie słońca z obcym chłopem na tarasie :D
    Może będą konkursy ;)

2 komentarze:

  1. Byłem w Izraelu lat temu 14 więc pewnie się pozmieniało. Ale ja jeszcze bym dodał sandały(lub japonki) oraz koniecznie buty jak na jacht czy kajak, potrzebne przy kąpieli w Morzu Martwym. Ja wtedy tego nie miałem. I piękna blizna od solnych skałek(odkażona przez tony soli w morzu)była obiektem zazdrości wielu kolegów z liceum. Bo, jak mawiał krasnolud, kapitan Cranmerr z Redanii,kolega Geralta z Rivii, "rycerz bez blizny, to k.....s nie rycerz"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, bardzo dobra uwaga, z którą się zgadzamy w całej rozciągłości:) I dotyczy nie tylko Morza Martwego. Coś w rodzaju "butów do wody" musi być! A co do Morza Martwego dodałabym (nie wiem czy tylko dla dziewczyn;)) - przed wejściem do niego nie golić nóg etc... chyba, że ma się zapędy sadomasochistyczne :P

      Usuń