niedziela, 27 stycznia 2013

KrzeZŁO szczęścia


„Ten zegar jest całkiem bezduszny, nie zna litości, nie wie co to jest…” zakochanie! Wraz z tykającą wskazówką, która odmierza czas do 13 lipca 2013r., czujemy coraz cięższy oddech oczekiwań na karku, który w oznaczonym czasie niczym Johny przywita się z nami: here’s marriage




Primo, najwyższy zatem czas zacząć myśleć o naszych hipotetycznych (ale już chorych!) dzieciach i kto się nimi zajmie, kiedy my będziemy w pracy, której jeszcze nie mamy?! Tutaj kłania się myślenie dedukcyjne i jasny wniosek, że trzeba się przeprowadzić bliżej „mamusi”. 
Secundo, logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy prowadzi nas do remontu i własnego kredensu (a raczej do zestawu wypoczynkowego, co by okazalej wyglądało!), zabezpieczeniu się na życie (czytaj kredytu na 50 lat) i wykupienia w mBanku ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków (w końcu konsultantka strasząca mnie, że wpadnę pod samochód, będzie miała pole do popisu). 


Postanowiliśmy odważnie wyjść naprzeciw temu, co nieubłagane i już teraz zabezpieczyć swoją przyszłość. W tym celu mój Przyszły Małżonek przytargał ze śmietnika nasz pierwszy mebel, którym inaugurujemy wspólne mienie małżeńskie. Krzesło to obdarzyliśmy nie tylko niezwykłym uczuciem, ale i uczyniliśmy z niego porękę naszej pomyślności. Nie dość, że kolor czereśni zapewni nam wiecznie żywe uczucie i namiętność, to specjalnie ułożone zaklęcie sprawi, że wraz z tym krzesłem przejdziemy do wieczności… nawet jeżeli Miłosz zamieszka pod mostem a mnie potrąci samochód.



Przygotowanie „krzeZŁA szczęścia” zdecydowanie będzie jednym z tych momentów, które będę wspominać z uśmiechem i rozczuleniem. I tak na serio, serio… to nie to, że nie myślę o przyszłości, że nie biorę pod uwagę różnych sytuacji,  ale dlaczego zamiast cieszyć się tym co jest, niektórzy tworzą przed nami scenariusze na miarę Stanleya Kubricka?!

Zatem carpe diem!
 



2 komentarze:

  1. Pytanie zasadnicze: bliżej czyjej mamusi chcesz sie przeprowadzić? ;-P

    OdpowiedzUsuń