piątek, 21 grudnia 2012

To właśnie miłość!


Zapakowane prezenty, ciasto w piekarniku i walizka gotowa do drogi, czyli to nie będzie post o „końcu świata”.  

Każdy ma swojego „Kevina samego w domu”, po którym poznaje, że są już święta. U mnie to już powoli staje się tradycją, że w świąteczny nastrój wprowadzam się nucąc (Miłosz wie jak wygląd moje nucenie;)) All I Want for Christmas is You, ale w wersji, którą uważam za tysiąc razy fajniejszą niż oryginał z Mariah Carey. 


Naszym świątecznym filmowym faworytem jest właśnie „Love Actually” (choć Miłosz zastrzega sobie, że ten film ogląda jedynie w lato;)). Nie jest tandetny, ale z lekkością i humorem mówi o tym, co niby wszyscy wiedzą a i tak trzeba im o tym ciągle przypominać: to czego naprawdę pragniesz, TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ!  

I choć zabrzmi to banalnie, w te święta wyjątkowo brzmią dla mnie słowa all I want for Christmas is You. I tego chyba wszystkim i sobie samym życzymy, nie tylko z okazji Bożego Narodzenia, aby nigdy nie stracić nadziei (a z drugiej strony nie przyzwyczaić się!), że ktoś nuci, że wszystkim czego chce na święta, jesteś właśnie Ty!

p.s.
W myśl piosenki nie powinnam się przejmować prezentami pod świąteczną choinką, ale dziś uśmiechnęłam się pakując walizkę... jak pięknie jest móc dawać siebie właśnie takimi, jakimi jesteśmy! Na pewno nie macie wątpliwości który prezent jest od kogo:) (na uwagę zasługuje promocja ogórka z 1.99zł/szt. w Carefourze oraz gustowna wstążka rodem z niemieckich saksów) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz